G. Graff, D. Durchholz „Mity rock and rolla. Cała prawda o najsłynniejszych (i okrytych niesławą) wyskokach największych gwiazd rocka.”

„Mity rock and rolla. Cała prawda o najsłynniejszych (i okrytych niesławą) wyskokach największych gwiazd rocka.”. Przydługi tytuł zdaje się mówić sam za siebie. W połączeniu z niezbyt poręcznym kwadratowym formatem wydawnictwa, całość nie wygląda zbyt poważnie. Tymczasem autorzy Gary Graff i Daniel Durchholz do opowiadanych z humorem historii podeszli z pełną powagą. Na potrzeby przygotowywanej książki przeprowadzali wywiady z gwiazdami rocka, ale przede wszystkim przekopywali się przez wiele źródeł, w tym kilkadziesiąt biografii bohaterów.

O czym dokładnie jest książka? O różnych, mniej lub bardziej, prawdopodobnych opowieściach o muzykach rockowych. Czy Robert Johnson zaprzedał duszę diabłu? Czy Paul McCartney zginął w 69 roku i do dziś zastępuje go sobowtór? Czy Zeppelini używali do tego rekina? Czy Jagger i Bowie przespali się ze sobą? Czy Jack i Meg White są rodzeństwem? Dlaczego muzycy Van Halen żądali, by w garderobach były cukierki M & M’s, wszystkie, z wyjątkiem brązowych? To tylko kilka mniej kontrowersyjnych anegdot.

W każdym przypadku autorzy próbują dociec genezy opowieści, a co za tym idzie, jednoznacznie stwierdzić, czy dany fakt w rzeczywistości miał miejsce, czy jest wyłącznie miejską legendą, która została puszczona w obieg i zaczęła żyć własnym życiem. Niektóre historie udaje im się rozwikłać, inne pozostawiają bez ostatecznego rozwiązania, przedstawiając jednak przeciwstawne wersje wydarzeń, jak choćby w przypadku śmierci, byłego już wtedy, gitarzysty The Rolling Stones – Briana Jonesa, czy zgonu Kurta Cobaina. W tym drugim przypadku Graff i Durchholz, zdaje się, nie mają wątpliwości, co do prawdziwego przebiegu wydarzeń, ale nie odbierają przyjemności czytania także zwolennikom teorii spiskowych. Moją ulubioną jest opowieść o zamierzonej synchronizacji muzyki z „The Dark Side of The Moon” Pink Floyd z filmem „Czarnoksiężnik z Oz”, a konkretnie, fragment o nawiązaniach do niej w różnego rodzaju dziełach stworzonych później. „Mity rock’n’rolla” potwierdzają starą prawdę. Nieważne jak o tobie mówią, ważne, że mówią.

Każdemu z omawianych wątków autorzy starają się przyporządkować utwór wykonawcy, o którym piszą. Czasem w bardzo pokrętny sposób łączą go z tematem, ale idąc za ich sugestiami można stworzyć dość osobliwą playlistę, która może doprowadzić czytelnika do odkrycia nieznanej dotąd muzyki. Książkę wypełniają również zdjęcia, stąd jej objętość wprowadza w błąd, bo „Mity rock’n’rolla” można przeczytać w jeden wieczór. I to jedyny mankament książki, bo chciałoby się ją czytać nieco dłużej. Jestem pewny, że materiału jest wciąż pod dostatkiem.