Vinyl Top 20 / Wrzesień 2017

1. Queens of The Stone Age „Villians”
Foo Fighters „Concrete and Gold”
3. INXS „Elegently Wasted”
4. Indochine „13”
5. The Police „The Certifiable”
6. Madness „Can’t Touch Us Now”
7. The Verve „Live at Haigh Hall ’98”
8. The Dandy Warhols „Live Sonic Disruption”
9. Various Artists „Summer of Love and Peace”
10. Madness „One Step Beyond…”
11. Prophets of Rage „Prophets of Rage”
12. J. Dutronc „Au Casino”
13. Kasabian „For Crying Out Loud”
14. The Waterboys „Out of All This Blue”
15. Sting „Nothing Like The Sun”
16. The Kills „Ash & Ice”
17. U2 „Live at Madisson Square Garden 1987”
18. INXS „Fool Moon Dirty Hearts”
19. The Verve „Urban Hymns”
20. Amadou & Mariam „La confusion”

Inaczej chyba być nie mogło. Na pierwszej pozycji wrześniowej listy ex aequo najnowsze albumy Foo Fighters i QOTSA. Świetne płyty. Mocno wciąż trzyma się INXS. Aż trudno mi uwierzyć, że 20 lat temu trochę tę płytę odpuściłem, bo wciąż do niej wracam.

Wysoka pozycja Indochine spowodowana jest wyłącznie tym, że próbowałem się do „13” naprawdę przekonać. Po zmianie składu (usunięcie klawiszowca i zmiana perkusisty) obstawiałem, że zespół zmieni kierunek na nieco bardziej rockowy. Stało się odwrotnie. Nowa płyta to powrót do lat 80. Odwołania do własnej twórczości z tamtego okresu, Depeche Mode, czy O.M.D., są dość czytelne. W brzmieniu doszukać się można także Editors, tyle że zabrakło naprawdę nośnych melodii, z których przecież Indochine słynęli. Dwie najsłabsze w dyskografii zespołu płyty, „Un jour dans notre vie” i „Wax”, dotknął kryzys twórczy w tym zakresie i to samo można powiedzieć o „13”.

Koncertowa płyta The Verve to część rocznicowego boxu zawierającego „Urban Hymns” i mnóstwo dodatków. „Urban Hymns” to jedna z płyt wszech czasów. Niesamowite melodie, brzmienie i śpiew Richarda Ashcrofta złożyły się dwadzieścia lat temu na arcydzieło, które lśni także po latach. „Live at High Hall” to zapis koncertu, jaki zespół zagrał w rodzinnym Wigan. Na żywo The Verve potwierdzali swoją klasę. Szkoda, że wewnętrzne tarcia w zespole i problemy z narkotykami stanęły na przeszkodzie w kontynuowaniu kariery. Działający w pojedynkę muzycy nie odnoszą większych sukcesów, nawet Ashcroft, będący autorem większości kompozycji. Fiaskiem zakończyła się również reaktywacja grupy w 2008 roku, ale nadzieja umiera ostatnia.

Pisząc o debiutanckiej płycie Prophets of Rage słowo „debiutancka” powinno zostać wzięte w wielki cudzysłów. Trzech muzyków Rage Against The Machine z raperami z Cypress Hill i Public Enemy nagrali płytę niezłą, tyle że uwolnienie się od własnej historii jest już chyba niemożliwe. Zack de la Rocha był jedyny w swoim rodzaju i zastąpienie go, nawet mówiąc, że absolutnie nie ma się takiego zamiaru, jest po prostu niemożliwe.

Największym rozczarowaniem września, a pewnie i roku, nie będzie Indochine. Nowa płyta The Waterboys zatytułowana „Out of All This Blue” znokautowała nawet „13” Francuzów. I to w pierwszej rundzie. M. Scott przygotował podwójny album, z którego trudno wybrać choćby jeden utwór dający się słuchać. Szkoda, bo po poprzedniej płycie i znakomitym koncercie w Warszawie, miałem potwornie zaostrzony apetyt.

Przeprosiłem się z ostatnią płytą The Kills. „Ash & Ice” wciąga coraz bardziej. Trochę szkoda, że nie dojrzałem tego wcześniej, ale lepiej późno, niż wcale.

„Live at Madisson Square Garden 1987” to koncertowa płyta U2 dodana do rocznicowej reedycji najpopularniejszego albumu zespołu „The Joshua Tree”. A to, że U2 wypadają świetnie na koncertach wiadome jest nie od dziś. Przy poprzedniej reedycji ukazał się występ z tej samej trasy, zarejestrowany 4 lipca 1987 roku na paryskim Hipodromie. Warto porównać oba koncerty. Na pierwszym słychać niepewność zespołu, wstawiającego w wielu miejscach cytaty z klasyki rocka. Nowojorski koncert to już pełen energii pokaz siły, zapowiedź tego, czym U2 stało się po wydaniu „Achtung Baby” – koncertowego monstrum.

Na koniec nowy album Amadou & Mariam zatytułowany „La confusion”. Tym razem bez całej masy gości, jak miało to miejsce na „Folila”, poprzedniej płycie duetu. Przyjemna muzyka do zrelaksowania się po cięższych dźwiękach.