Die Fantastischen Vier „MTV Unplugged” / „MTV Unplugged II”

Urok języka niemieckiego jest odwrotnie proporcjonalny do wrażenia, jakie budzi stwierdzenie, że to język Goethego. Słuchanie nad Wisłą niemieckiej muzyki to ekscentryzm i ekstrawagancja, w skrajnych przypadkach dewiacja. Popularność Rammsteina traktuję jako objaw zbiorowego polskiego masochizmu, ale nie jestem w stanie słuchać anglojęzycznych płyt Kraftwerk. Nie władam językiem niemieckim. Potrafię w Niemczech zamówić u Turka jedzenie, choć nauczyłem się tego dopiero po zakończeniu czteroletniej nauki niemieckiego w szkole. Hans Kloss nauczył mnie z kolei, jak poprosić by do mnie nie strzelano.

Nie jestem fanem hip-hopu. Lubię niektórych wykonawców, swego czasu przeszedłem sporą fascynację francuskim rapem, ale kluczem według którego dobierałem płyty zawsze była muzyka, nigdy teksty. To ograniczało pole manewru, bo znaleźć składy oferujące coś więcej, niż tylko scratche, beaty i rymy, było niezwykle trudno. Na ironię zakrawa zatem fakt, że jednym z moich ulubionych zespołów hip-hopowych jest pochodzący ze Stuttgartu Die Fantastischen Vier. Ich kariera trwa nieprzerwanie od wydanego w 1991 roku albumu „Jetzt geht’s ab!”, ale w swojej dyskografii mają dwie bardzo szczególne płyty. Mowa o „MTV Unplugged” i „MTV Unplugged II”. Nie są to dwie części tego samego koncertu. Oba występy dzieli 12 lat, przy czym w repertuarze „dwójki” nie powtarza się żaden utwór z wcześniejszej płyty.

Gdy usłyszałem „jedynkę” po raz pierwszy, zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Po długim okresie słuchania zaliczyłem ją do najlepszych koncertów z serii „Unplugged”. Tak, bez kompleksów może kurzyć się dziś na półce obok akustycznych płyt Pearl Jam, Nirvany, czy Alice In Chains, choć oczywiście Die Fantastischen Vier to zupełnie inna muzyczna bajka. Odłączeni od zasilania niemieccy raperzy korzystali z całego spektrum instrumentów. Oczywiście nie robili tego sami, ale z pomocą towarzyszących im muzyków. Słychać smyczki („Neues Land”), całą paletę instrumentów perkusyjnych („Die Stadt die es nicht gibt”) i fortepian („Hammer”, „Tag am Meer”). W „Millionen Legionen” sitar buduje klimat grozy, z kolei w „Ganz Normal” podkład dryfuje mocno w stronę jazzu, z uzupełniającym całość brzmieniem fletu. Muzyczna wyobraźnia Die F4 zdaje się nie mieć granic. Czasem, znając wyłącznie tytuł, słuchacz doskonale czuje o czym opowiada tekst. Zamykając oczy w trakcie „Tag am Meer” trudno oprzeć się wrażeniu, że spacerujemy brzegiem morza. Z kolei, przy „Schizophren” oczy lepiej otworzyć i mieć się na baczności. Operujący spalinową piłą łańcuchową Thomas D. wywołuje uczucie potwornego niepokoju. Fantastycznej Czwórce nie brakuje też poczucia humoru, jak w kończącym pierwszą odsłonę „Unplugged” utworze „MfG”, którego tekst naszpikowany jest niezliczoną ilością skrótów.

Siłą rzeczy „MTV Unplugged II” była mniej zaskakująca. Zespół ponownie wybrał na miejsce rejestracji położoną w Balve jaskinię przekształconą na salę koncertową. Mniej zaskakująco, nie znaczy jednak mniej ciekawie. W „Ernten was wir säen” znowu jest symfonicznie, przynajmniej do momentu, gdy do akcji wkracza perkusja. Dyskotekowy puls basu w „Geboren” wprawia słuchacza w niekontrolowane pląsy, ale to nic przy rythm’n’bluesowym „Smudo in Zukunft”, w którym dęciaki poderwać mogą na parkiet nawet największego sztywniaka. Wesoło jest w „Pipis und Popos”, w którym Smudo co róż aplikuje sobie doustnie dawkę helu. W „Was wollen wir noch mehr” na gitarze flamenco tak pięknie zagrał Rafael Cortez, że o trąbce a la Miles Davies w „Einfach sein” wspomnę już wyłącznie dla przyzwoitości. A to wciąż tylko namiastka tego, co usłyszeć można na płycie.

Die Fantastischen Vier udowodnili koncertami bez prądu, że ich muzyczne ambicje sięgają dużo dalej poza granice wyznaczone rymowaniem do podkładu odpalonego z gramofonów. Swoją wizję zrealizowali perfekcyjnie. Jestem przekonany, że materiał zarejestrowany w Balve, zwłaszcza na pierwszej z płyt, nie zaistniał na świecie wyłącznie z powodu bariery językowej. Spróbujcie ją pokonać, a nie powinniście żałować.

Ocena:

„MTV Unplugged”: 10/10

„MTV Unplugged II”: 7/10

Playlista:

„MTV Unplugged”: „Millionen Legionen” / „Ganz Normal” / „Sie ist weg” / „Tag am Meer” / „Schizophren” / „MfG”

„MTV Unplugged II”: „Popular” / „Troy” / „Was wollen wir noch mehr” / „Pipis und Popos”