Vinyl Top 20 / Kwiecień 2018

Vinyl Top 20, czyli lista najczęściej słuchanych przeze mnie płyt w kwietniu:

1. Depeche Mode „The Singles 86-98”
2. N. Gallagher’s High Flying Birds „Who Built The Moon?”
3. Sting „Nothing Like The Sun”
4. Nine Inch Nails „Add Violence”
5. Monster Magnet „Mindfucker”
6. INXS „Live at Barker Hangar 1993”
7. Blossoms „Blossoms”
8. The Breeders „All Nerve”
9. Depeche Mode „Spirit”
10. M. Gaye „Let’s Get It On”
11. J. Jett & The Blackhearts „Greatest Hits”
12. Metallica „Hardweird… To Self Destruct”
13. B. Springsteen „Magic”
14. B. Cantat „Amor Fati”
15. Foo Fighters „Concrete and Gold”
16. A Perfect Circle „Eat The Elephant”
17. D. Matthews Band „Before These Crowded Streets”
18. Franz Ferdinand „Always Ascending”
19. Ministry „AmeriKKKant”
20. B. Corgan „Ogilala”

„The Singles 86-98” Depeche Mode za sprawą łódzkiego koncertu wylądowała na pierwszym miejscu listy. Podwójny album jest jednym z najlepszych zbiorów singli w historii fonografii. To aż niewiarygodne, że jeden wykonawca ma w swojej dyskografii tak wielką liczbę przebojów. Posiadaczem podobnego greatest hits jest Manic Street Preachers. W marcu ukazała się nowa płyta Walijczyków zatytułowana „Resistance Is Futile”. To rzecz dla fanów formacji, bo kandydatów na kolejną składankę z przebojami raczej na płycie nie znajdziemy.

Cały rockowy świat przebiera nogami w oczekiwaniu na nowy album Tool. W międzyczasie na rynku ukazał się nowy LP A Perfect Circle, pobocznego projektu Maynarda Keenana, zatytułowany „Eat The Elephant”. Płyta wywołała niemałe podniecenie, a do sprzedaży trafiły już bilety na zaplanowane europejskie tournée. Tyle, że muzyka z najnowszej płyty zespołu nie robi na mnie żadnego wrażenia i tylko z obawy przed linczem nie napiszę, że jest po prostu nudna. Lada moment instrumentaliści Tool wyruszą w krótką trasę koncertową po Stanach Zjednoczonych. Trzyminutowy film reklamowy ozdobiły dźwięki, z którymi nowe wydawnictwo A Perfect Circle nie wytrzymuje najmniejszego nawet porównania. Jeśli tak ma brzmieć nowa płyta Tool, to nie mogę się doczekać.

Powrót na wysoką pozycję ostatniej płyty Noel Gallagher’s High Flying Birds spowodowany został oczywiście znakomitym berlińskim koncertem zespołu. Czasem zdarza się tak, że wysłuchanie muzyki na żywo pozwala spojrzeć inaczej na studyjny pierwowzór. Słuchając dziś „Who Built The Moon?” odkrywam ją na nowo, słyszę dźwięki, które zawsze na niej były, ale dopiero teraz stały się bardziej wyraziste. O tym, że w stosunku do „Who Built The Moon?” wcześniej byłem odrobinę zbyt surowy już pisałem, ale kajam się jeszcze raz.

Premierą, której jakoś bardzo nie wyczekiwałem, ale której jednak byłem ciekawy, była płyta zrodzona z kooperacji Stinga i Shaggy’ego. Ostatni studyjny album Stinga, delikatnie mówiąc, był wielkim rozczarowaniem. Tytułu ostatniego studyjnego albumu Shaggy’ego nawet nie potrafię wymienić, a jego największe przeboje to już historia. Lubię obu muzyków, ale nie na tyle by wysłuchać w całości „44/876”, bo połączenie „potencjałów” nie dało nic dobrego. Udało mi się wysłuchać albumu do piątego utworu i to wszystko na co mnie stać. Dawno nie poddałem się tak szybko. Jeśli koniecznie musicie mieć na półce fizyczny nośnik, nie przepłacajcie, za dwa miesiące będzie leżał w koszach z tanimi kompaktami obok ostatniej produkcji Rogera Watersa, która już tam jest.

Ostatni piątek miesiąca, rzutem ma taśmę, przyniósł jeszcze dwie premiery. Chwilę temu pisałem o akustycznych płytach Die Fantastischen Vier. Najnowszy album Fantastycznej Czwórki zatytułowany „Captain Fantastic” to powrót do dynamicznego hip-hopowego grania. Kto, tak jak ja, słucha hip-hopu z pominięciem warstwy tekstowej, powinien być zadowolony. Płyta na bank będzie hitem w sąsiednich Niemczech i Austrii.

Trzy lata minęły od czasu, gdy spore wrażenie zrobili na mnie młodzi Australijczycy z DMA’s. Trzy lata, jak na początkujący zespół, to spory odstęp między płytami. Pierwsze przesłuchanie „For Now” trochę mnie rozczarowało, bo zespół stracił gdzieś młodzieńczy pazur. Płyta jest mniej energetyczna od debiutu, ale wciąż jest bardzo melodyjnie. Zastanawiam się, czy zamiarem muzyków nie było nagranie albumu na miarę „Urban Hymns”? Nie jest źle, ale na to chyba jeszcze trochę za wcześnie.

Maj upłynie pod znakiem Arctic Monkeys. Premiera nowej płyty 11, a 22 rusza europejska trasa koncertowa. Na klubowe koncerty nie ma już biletów, zatem jeśli chcecie obejrzeć zespół w akcji musicie wyskoczyć na jeden z europejskich festiwali.

Playlista:

A Perfect Circle „Eat The Elephant”
A Perfect Circle „TalkTalk”
Sting & Shaggy „Waiting For The Break Of Day”
Sting & Shaggy „Morning Is Coming”
Die Fantastischen Vier „Captain Fantastic”
Die Fantastischen Vier „Moduland.Y”
Die Fantastischen Vier „Endzeitstimmung”
DMA’s „For Now”
DMA’s „Do I Need You Know?”
DMA’s „Break Me”
Manic Street Preachers „People Give In”
Manic Street Preachers „Distant Colours”