Muzyczne Święta
Niczym intendent schronu atomowego robimy jeszcze ostatnie zakupy, ale już za chwilę przyjedzie do nas ciocia z wujkiem i usłyszymy nieśmiertelne pytania w rodzaju „Kiedy się w końcu ożenisz?” albo równie niezniszczalne wspomnienia w stylu „Takiego małego cię pamiętam!”. W części domów teściowa wykona test białej rękawiczki i zapyta o motywy takiego, a nie innego, rozmieszczenia talerzy w szafkach kuchennych. Ten radosny okres pomoże wam przeżyć muzyka.
Na rynku dostępna jest niezliczona ilość płyt z muzyką świąteczną, dlatego możecie dopasować się pod gusta każdego gościa przy wigilijnym stole. Najbardziej neutralną propozycją będą klasyczne już albumy. Niezastąpiony w tym wypadku jest Frank Sinatra z „Ultimate Christmas”. Płytę otwiera „White Christmas”, a wśród całej masy piosenek znajdziecie „Jingle Bells”, „Santa Claus Is Coming to Town”, „The Little Drummer Boy”, czyli utwory, bez których nie może się obejść żadna świąteczna płyta. Nie wierzycie, to posłuchajcie „Elvis’ Christmas Album” Elvisa Presleya. Tu, obok piosenek z dzwoneczkami, traficie także na kolędy. Najbardziej rozpoznawalna z nich to „Silent Night”. Z nowszych wydawnictw bez obaw można sięgnąć po „The Most Wonderful Time of the Year” Scotta Weilanda, choć przyznam, że mnie ta płyta rozczarowała. Nie dlatego, że jest słaba, ale dlatego, że więcej w interpretacji Weilanda Franka Sinatry, niż wokalisty Stone Temple Pilots i Velvet Revolver.
Fajną, radosną, płytą jest „Christmas Album” The Jackson 5, czyli dzieciowe śpiewanie w stylu Motown. Obok wspomnianych wyżej klasyków pojawiają się „Rudolph The Red-Nosed Reindeer” i znakomity „Somenday at Christmas”. Jeszcze bardziej rozrywkowo jest na płycie „John Denver and the Muppets: A Christmas Together”, na której świąteczny czas opiewają John Denver i Muppety. Głosy Świnki Piggy, Kermita Żaby, Szwedzkiego Kucharza, Scootera, czy Beakera, wprawią was w znakomity nastrój, za to uspokojenie w atmosferze Dzikiego Zachodu przyniesie wam „The Christmas Spirit” Johnny’ego Casha.
Słuchanie w kółko tekstów o świętym Mikołaju, jego reniferach, bałwanach, sankach i czerwonych, od mrozu, rzecz jasna, nosach może naprawdę znudzić. Wtedy włączcie płytę Chrisa Botti zatytułowaną „December”. Zamiast wokalu, jak nietrudno się domyślić, delektować się będziecie przepięknym brzmieniem trąbki. Dmuchający w ustnik mistrz instrumentu przedstawia własne wersje, między innymi, „The Christmas Song”, „Silent Night”, „Ave Maria”, „Hallelujah” i „Little Drummer Boy”. Cudo!
Ilość świątecznych albumów jest doprawdy przytłaczająca. Płyty wykonawców, którzy zdecydowali się poświęcić cały krążek grudniowemu szaleństwu konkurują z kosmicznych rozmiarów ofertą wszelkiego rodzaju kompilacji. Miłośników rocka zainteresuje z pewnością seria trzech albumów pod wspólnym tytułem „A Very Special Christmas”. Znajdziecie na nich Bruce’a Springsteena, The Pretenders, Stinga, U2, Bryana Adamsa, Bon Jovi, Extreme i wielu innych wykonawców.
Bez opieki nie pozostawiono także fanów punk rocka. W przeżyciu świąt bez zdrady ideałów pomoże wam składanka zatytułowana „Punk Rock Christmas”. Stylową wersję „Run Rudolph Run” prezentują tu Slaughter & The Dogs, The Vibrators biorą się za „Merry Xmas Everybody”, a U.K. Subs wykonują „Hey Santa Claus!”, chociaż początkowo nic nie zapowiada punkowego charakteru utworu. Anti-Nowhere League w pierwszej części swojej wersji „Let It Snow” oddają hołd oryginałowi, ale później nadają kawałkowi własny sznyt. Całość zamyka punkowa legenda, muzyczny ojciec większości wykonawców grających na płycie, Iggy Pop, który w podejściu do „White Christmas”, dla odmiany, postanawia opuścić punkową konwencję. Jest kontrabas i smyczki, reszty posłuchajcie sami.
Skoro swoją świąteczną płytę mają anarchiści, to dlaczego nie mieliby jej mieć sataniści? Chyba najbardziej znaną składanką dedykowaną miłośnikom metalu jest płyta o wspaniałym tytule „We Wish You a Metal Xmas and a Headbanging New Year”. Zaczyna się niewinnie, od dzwoneczków i chóralnego, narastającego, śpiewania w „We Wish You a Merry Christmas”, ale, gdy wchodzi wokal i gitary, nie ma wątpliwości, na pewno nie pomyliliśmy płyty. Są metalowe riffy, solówki i perkusyjne przejścia po kartonach. W kolejnych utworach pojawia się cała plejada metalowych gwiazd. „Run Rudolph Run” to hardrockowa jazda z Lemmym (Motőrhead), Billym Gibbonsem (ZZ Top) i Dave’em Grohlem (Nirvana albo Foo Fighters, jak kto woli). Za klimat horroru w „Santa Claws Is Coming To Town” odpowiada z kolei Alice Cooper. „Metal Xmas” to chyba najbardziej spójna ze wszystkich świąteczna składanka. Świetnie się jej słucha jako całości, momentami można wręcz odnieść wrażenie, pomimo ciągłych zmian składów, że to ciągle ten sam zespół. Najmocniejszy akcent twórcy kompilacji zostawiają na koniec. Do „Rudolph The Red Nosed Reindeer” brawurowo przyłożył się Blasko. Nie puszczajcie tego dzieciom, jeśli je kochacie, chyba, że są to dzieci sąsiadów, za którymi nie przepadacie.
Wesołych Świąt!