Vinyl Top 20 / Wrzesień 2019

1. D. Matthews Band „Crash”
2. Pixies „Beneath The Eyrie” (2019)
3. The Cure „The Head On The Door”
4. L. Gallagher „Why Me? Why Not” (2019)
5. Red Box „Chase The Setting Sun” (2019)
6. The Levellers „Glastonbury 94” (2019)

7. Ultravox „The Collection”
8. ZZ Top „Goin’ 50” (2019)
9. Ultravox „Monument”
10. M. Ure „Breath Again”
11. B. Springsteen „Magic”
12. G. Michael „MTV Unplugged”
13. Mudhoney „Morning In America” (2019)
14. The Waterboys „Where The Action Is” (2019)

15. INXS „Live At Barker Hangar 1993”
16. Visage „Visage”
17. Ultravox „Vienna”
18. The Black Keys „Let’s Rock” (2019)
19. D. Bowie „Let’s Dance”
20. Talking Heads „Remain In Light”

Dyskografia Dave Matthews Band wciąż jeszcze ma mi do zaoferowania sporo niesłyszanej muzyki. We wrześniu „Crash” spoczywał w odtwarzaczu przez większą część miesiąca. Wydany w 1996 roku drugi album grupy przeładowany jest przebojowymi, dopracowanymi w każdym szczególe, a przy tym lekkimi, kompozycjami. Wiele fragmentów płyty do dziś stanowi żelazny punkt koncertów zespołu. Trudno wyciągnąć coś przed nawias bez naruszenia monolitu, jakim bez wątpienia jest „Crash”, ale przyparty do muru postawiłbym na emocjonalny „Drive In, Drive Out” i rozimprowizowany, kończący zestaw, „Proudest Monkey”.

Na drugiej pozycji wylądował nowy album Pixies. Nie będę powielał sloganów o tym, jak ważny to wykonawca. „Beneath The Eyrie” spokojnie mieści się w zespołowym kanonie. Do albumów z przełomu lat 80. i 90. ubiegłego wieku nowej muzyki bym nie porównywał, choć typowych elementów stylu wypracowanego przed laty w niej nie brakuje. W niektórych numerach, jak w „On Graveyard Hill”, piękno kryje się gdzieś pod zgiełkiem gitar i schizofrenicznym wrzaskiem Black Francisa, ale na „Beneath The Eyrie” przeważają piękne piosenki, które w sprzyjających okolicznościach spokojnie mogłyby stać się niemałymi przebojami. Najbardziej jaskrawym tego przykładem może być „Catfish Kate” z cudownie wypełniającym drugi plan głosem grającej na basie Paz Lenchantin. A „Long Rider”? Tak, w tym przypadku maszyna do teleportacji przenosi słuchacza do początku lat 90., a pytanie: „Czy to Pixies czerpie z Nirvany, czy Nirvana czerpała z Pixies?”, nasuwa się samo.

Z nową płytą Liama Gallaghera obszedłem się chyba trochę zbyt ostro. Wciąż twierdzę, że nie podnosi poprzeczki ponad poziom wyznaczony przez poprzedni album, ale tęsknota za Oasis i wciąż mocno rockowy głos Liama sprawiają, że z pewnością „Why Me? Why Not.” będę jeszcze słuchał. Przynajmniej do dnia premiery nowego albumu Noel Gallagher’s High Flying Birds.

Sporą przerwę pomiędzy kolejnym płytami zaliczył Red Box. „Chase The Setting Sun” nie jest lepszą płytą od znakomitej poprzedniczki („Plenty”), ale to znakomity pop na jesienne wieczory.