INXS „Live Baby Live Wembley Stadium”
Od końca lat 70. pochodzący z Australii zespół INXS piął się po kolejnych szczeblach kariery. Trzecim albumem zatytułowanym „Shabooh Shoobah” zwrócił na siebie uwagę słuchaczy w Stanach Zjednoczonych. Popularność grupy wzrastała wraz z wydanymi w kolejnych latach płytami „The Swing” i „Listen Like Thieves”, ale ostatecznym krokiem na szczyt okazał się album „Kick” z 1987 roku.
Przystępując do nagrania muzycy zmienili styl pracy. Przygotowanie materiału w całości wzięła na siebie spółka autorska Andrew Farris – Michael Hutchence. Jak się okazało, grupie wyszło to na dobre. Z płyty wykrojono pięć singli, a „Kick” do dziś pozostaje najlepiej sprzedającą się płytą długogrającą z katalogu INXS. Chwytliwość melodii to jedno, ale sukces albumowi zagwarantowało także brzmienie, za które odpowiedzialność wziął na siebie Chris Tomas, znany z wcześniejszej współpracy z The Beatles, Pink Floyd i The Sex Pistols. Wydany trzy lata później „X” odnotował wprawdzie niższą sprzedaż, ale ponownie zasilił konto grupy kilkoma przebojami. Punkt kulminacyjny wzbierającej fali popularności zespołu przypadł na dzień 13 lipca 1991 roku. Tego upalnego letniego wieczoru INXS zaprezentował się na wypełnionym do ostatniego miejsca legendarnym Stadionie Wembley w Londynie. Z wydarzenia zrobiono niewielkich rozmiarów festiwal, bo, zanim na scenie pojawiła się główna gwiazda wieczoru, zagrali także Jellyfish, Roachford, Jesus Jones, Deborah Harry i Hothouse Flowers.
Koncert rozpoczął Jon Farris wybijając rytm „Guns In The Sky”. Kolejno na scenę wybiegali pozostali muzycy, ale największy aplauz wzbudziło pojawienie się Michaela Hutchence’a. Falujący na płycie stadionu tłum w trakcie „New Sensation” wyglądał zjawiskowo. Po takim starcie „I Send A Message” sprawiał wrażenie zagranego dla ostudzenia emocji. Już po pierwszych kilkunastu minutach wiadomo było, że ten wieczór przejdzie do historii nie tylko zespołu, ale muzyki rockowej w ogóle. INXS był w życiowej formie, dzięki czemu doszło do zarejestrowania jednego z najwspanialszych albumów koncertowych w dziejach fonografii.
Muzycy doskonale wiedzieli, czego oczekuje od nich publiczność. Dominacja repertuaru z albumów „Kick” i „X” była tak duża, że pośród nich swoje miejsce znalazły tylko trzy utwory z wcześniejszych płyt („I Send A Message” i „Original Sin” z „The Swing” oraz „What You Need” z „Listen Like Thives”). Skondensowany set, trwający nieco ponad półtorej godziny, również okazał się znakomitym posunięciem. O wywołaniu uczucia niedosytu nie mogło być mowy, gdy dysponuje się takimi singlami, jak „Suicide Blond”, „Need You Tonight”, „By My Side”, czy „Never Tear Us Apart”. Przebojowość INXS zakrawała o perwersję.
Instrumentaliści INXS tworzyli niezwykle sprawną machinę, pokazując wypracowane latami zgranie w improwizowanej końcówce „Original Sin”, ale to Michael Hutchence skupiał na sobie światła reflektorów i uwagę widzów. Obdarzony niewiarygodną charyzmą wokalista ucieleśniał istotę rockowego gwiazdorstwa w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Był przy tym tak naturalny, że trudno nawet po latach nie ulec jego urokowi. Przemierzając scenę wzdłuż i wszerz prowadził za sobą kamerę stając się głównym aktorem widowiska, którego scenografia, przyjmując za punkt odniesienia dzisiejsze standardy, była nader skromna. A to jeszcze nie koniec zachwytów, bo odarty z obrazu zapis koncertu radzi sobie równie dobrze. Michael Hutchence, obok uroku osobistego, otrzymał bowiem od natury jeszcze jeden dar, talent wokalny. Śpiew w skandowanym „Guns In The Sky”, zadziornym „Wild Life”, soulowej przeróbce „The Loved One”, czy zmysłowym „Mediate”, pokazuje szeroką skalę jego możliwości. Nie budzi wątpliwości, że frontmana INXS zaliczyć trzeba do grona największych rockowych wokalistów wszech czasów.
Droga do niedawnej publikacji londyńskiego koncertu była długa i wyboista. Jesienią 1991 roku ukazała się kaseta VHS zatytułowana „Live Baby Live”. Film zawierał pozbawiony jednego utworu zapis koncertu z Wembley. Tym samym tytułem opatrzono wydaną w tamtym czasie płytę audio, różniąca się jednak dość znacznie repertuarem, na który złożyły się utwory wykonane na koncertach w różnych miastach świata, między innymi w Londynie, Paryżu i Sydney. Na CD „Live Baby Live” znalazły się cztery utwory, których INXS na Wembley nie zagrali, „One X One”, „Burn For You”, „The One Thing” i „This Time”, a dodatkową zachętą do nabycia płyty było nowe nagranie studyjne zatytułowane „Shining Star”. Na premierę DVD trzeba było czekać kolejnych dziesięć lat. Jeszcze dłużej zajęło zespołowi podjęcie decyzji o wydaniu materiału na podwójnej płycie CD, przy czym ukazał się on w 2014 roku wyłącznie na rynku australijskim.
Wydany w listopadzie tego roku album „Live Baby Live Wembley Staduim” w końcu przynosi pełną rejestrację koncertu. Wcześniejsze wydawnictwa pozbawione były pochodzącego z „X” numeru zatytułowanego „Lately”. Utwór poprzedzony krótką saksofonową miniaturą w wykonaniu Kirka Pengilly okazał się być czymś więcej, niż tylko wcześniej pominiętą ciekawostką. Drugą istotną kwestią jest dźwięk. Nowa wersja albumu brzmi fenomenalnie. Poprawiono selektywność, słychać także więcej szczegółów zbieranych przez mikrofony. Szkoda tylko, że trzypłytowe wydanie winylowe nie zostało wzbogacone o kod do ściągnięcia plików mp3, a wyświetlany w kinach film pominięto w polskiej dystrybucji. Wygląda na to, że z obejrzeniem trzeba będzie poczekać do czasu, gdy obraz trafi do sprzedaży na nośnikach wideo.