Vinyl Top 20 / Luty 2020

Na najbliższy czas zapowiedziano kilka premier, jest zatem na co czekać. W sumie dobrze, bo mogę jeszcze nacieszyć się starociami. Spora reprezentacja dyskografii R.E.M. na liście w dużej mierze związana jest z lekturą mocno pożółkłej już biografii zespołu autorstwa Tony’ego Fletchera. Książka wydana pod koniec XX w. kończy opowieść tuż po wydaniu „New Adventures In Hi-Fi”, jednej z najlepszych płyt zespołu. W sumie trudno się dziwić, że nieco zapomnianej, bo przecież wcześniej ukazały się takie hity, jak „Out Of Time” i „Automatic For The People”. Na „New Adventures In Hi-Fi” grupa kontynuowała zdecydowanie rockową drogę obraną na „Monster”, posuwając się nawet do zamieszczenia, na studyjnej przecież płycie, oczyszczonych z reakcji publiczności utworów nagranych na żywo. „Undertow”, „The Wake-Up Bomb”, „Binky the Doormat”, a przede wszystkim „E-Bow the Letter”, w którym Michael Stipe śpiewa w duecie z Patti Smith, na zawsze zapisały się w historii rocka.

O problemach z listą przebojów pisałem w poprzednim wpisie. W lutym na sam szczyt wspięła się w końcu koncertowa płyta The Cure. „Anniversary: 1978-2018 Live In Hyde Park In London” jest kluczem do zrozumienia fenomenu The Cure, zespołu łączącego w sobie artyzm z perwersyjną wręcz przebojowością. Robert Smith z kolegami zawsze słynęli ze znakomitych koncertów, a trzeba przyznać, że po czterdziestu latach nieprzerwanej kariery zespół wciąż utrzymuje bardzo wysoką formę. A najlepsze jest to, że to dopiero pierwsza część większego wydawnictwa. Drugą jest „Curaetion – 25 From There To Here | From Here To There” – zapis innego koncertu z 2018 roku, na którego repertuar złożył się bardziej przekrojowy i nie tak oczywiście przebojowy materiał. Po nagranie z Meltdown Festival jednak dopiero sięgnę i przyznam szczerze, że perspektywą tą jestem niezwykle podekscytowany.

Po dłuższej przerwie wróciłem do płyty Simona & Garfunkela „Sounds Of Silens”, ale to nie tęsknota za utworem tytułowym była tego przyczyną. Oglądając w telewizji, po raz nie wiem który, „Cudowne lata” natknąłem się w jednym z odcinków na utwór zamykający płytę zatytułowany „I Am A Rock”. Słuchając albumu trudno oprzeć się wrażeniu, że tytułowy kawałek skupił na sobie uwagę do tego stopnia, że gdzieś na marginesie pozostawił resztę, a jest ona równie wartościowa.

A na koniec, jak zwykle, lista najczęściej słuchanych przeze mnie płyt w lutym.

1. The Cure „Anniversary: 1978-2018 Live In Hyde Park In London”
2. Simply Red „Blue Eyed Soul”
3. Sting „…Nothing Like The Sun”
4. R.E.M. „Marmur”
5. Simon & Garfunkel „Sounds Of Silens”
6. R.E.M. „New Adventures In Hi-Fi”
7. L. Gallagher „Acoustic Sessions”
8. Dire Straits „Love Over Gold”
9. The Cure „Boy’s Don’t Cry”
10. Depeche Mode „Violator”
11. U2 „War”
12. U2 „No Line On The Horizon”
13. R.E.M. „Dokument”
14. The Verve „Live at Haigh Hall”
15. D. Bowie „Scary Monsters (And Super Creeps)”
16. The Cult „Love”
17. The Rolling Stones „Let It Bleed”
18. R.E.M. „Reckoning”
19. Wolfmother „Rock’n’Roll Baby”
20. Seal „Seal” [1991]