Pearl Jam: Live! Sold Out! Część 4.
Madison Square Garden, Nowy Jork, 16 października 1992 r.
Po darmowym koncercie w rodzinnym Seattle, Pearl Jam zakończył właściwą trasę koncertową trzema występami w mekce surferów, na Hawajach. Końcówka 1992 roku nie oznaczała jednak całkowitej bezczynności. W połowie października Mike McCready i Eddie Vedder zostali zaproszeni do udziału w jubileuszowym koncercie Boba Dylana. Było to o tyle zaskakujące, że muzycy Pearl Jam poważnie zaniżali średnią wieku wykonawców biorących udział w przedsięwzięciu. Na scenie w nowojorskiej Madison Square Garden 16 października pojawili się między innymi Stevie Wonder, Lou Reed, Johnny Cash, Ronnie Wood, Eric Clapton, Neil Young, Chrissie Hynde, George Harrison, Tom Petty & The Heartbreakers oraz sam Bob Dylan. Robi wrażenie, prawda? A i wykonanie „Masters Of War” nie tylko wstydu muzykom Pearl Jam nie przyniosło, ale wypadło wręcz piorunująco. W 2014 roku „30th Anniversary Concert Celebration” doczekał się wznowienia we wszystkich możliwych formatach, od vinyla po Blue-Ray, można zatem słuchać i oglądać do woli.
The Academy, Nowy Jork, 31 grudnia 1992 r.
Pracowity rok Pearl Jam zwieńczył nocą z 31 grudnia na 1 stycznia 1993 roku, supportując Keith Richards and The X-Pensive Winos. Słuchając dzisiaj sylwestrowego koncertu, po dotarciu do uszu pierwszych dźwięków, myśli słuchacza automatycznie przywodzą na myśl „Go”. Jednak to nie otwierającym drugi studyjny album utworem rozpoczął się nowojorski koncert, a szybkim opracowaniem „Wash”. To prawdopodobnie jedyne, jak dotąd, wykonanie utworu w tej wersji, w zwrotce przypominającego naspidowaną, improwizowaną, końcówkę „Daughter” z mocarnym punkowym refrenem. I to głównie dzięki temu fragmentowi zapis koncertu jest dziś czymś więcej, niż tylko wydobytą z archiwum taśmą, z której zdmuchnięto kurz. „Sonic Reducer” The Dead Boys i „Why Go” to piorun kulisty przetaczający się nad parkietem Academy. Dźwięk rejestrowany był prawdopodobnie z poziomu widowni, bo ta słyszalna jest w trakcie całego nagrania. Oczywiście odbywa się to, z jednej strony, ze szkodą dla słuchacza, a z drugiej, można usłyszeć reakcje poszczególnych widzów, których rozemocjonowane okrzyki nie nadają się do przytoczenia, a co dopiero do tłumaczenia. „Even Flow” i „Garden” wydają się czymś oczywistym, ale pomiędzy nimi znalazło się miejsce dla „Alone”, kompozycji, którą zespół wykonał już na pierwszym, jeszcze pod nazwą Mookie Blaylock, koncercie w Off Ramp Cafe w Seattle pod koniec 1990 roku. Dwa lata później numer porywał wciąż swą dynamiką i prawdopodobnie mało kto przypuszczał, że zabraknie go w repertuarze „Vs.”. Ostatecznie, studyjna wersja utworu spoczęła na drugiej stronie singla „Go”, będąc do dziś rarytasem trafiającym się w setlistach.
Wspomniany już wyżej utwór zatytułowany „Daugter” swą premierę miał dwa miesiące wcześniej, podczas Bridge School Benefit, cyklicznej imprezy charytatywnej organizowanej przez Neila Younga. Drugie w historii wykonanie Eddie Vedder zapowiedział jako „Brother”, a dość niezdarny finał utworu pozbawiony był jeszcze rozwleczonej końcówki, w którą za niedługi czas zespół zaczął wplatać fragmenty kompozycji innych wykonawców. Ostatnią ciekawostką nowojorskiego koncertu był funkowy „Dirty Frank”, którego trafienie dziś na żywo jest prawie niemożliwe. Prawie, bo z Pearl Jam nigdy nic nie wiadomo. Stary, 1992 rok, Pearl Jam zakończył szalonymi wersjami „Alive”, wciąż jeszcze niewydanego „Leash” oraz „Porch”. Naprawdę trudno wyobrazić sobie, by Keith Richards mógł tego wieczoru zrobić na słuchaczach większe wrażenie, ale kroniki na ten temat dyplomatycznie milczą.
Płytę z zapisem koncertu w The Academy wydano na kompakcie, opakowując ją w oszczędną, czarno-białą, tekturową obwolutę. Stanowiła dodatek do części nakładu albumu „Pearl Jam”, wydanego w maju 2006 roku, sprzedawanej za pośrednictwem oficjalnej strony internetowej zespołu. Dziś płytę można kupić na internetowej aukcji za cenę wahającą się między 15 a 35 $, doliczając oczywiście koszty przesyłki.
Koncert ostatniego dnia 1992 roku zakończył ponaddwuletni okres intensywnego koncertowania. Niebywały wzrost popularności, po którym przyszedł czas na krótki odpoczynek i pracę w studiu, zaowocował, jak się później okazało, najszybciej sprzedającą się płytą w historii przemysłu muzycznego.
= = = = =
Artykuł pierwotnie ukazał się w Magazynie „LIZARD”, nr 45/2022.