Do Pearl Jam znakomicie pasuje określenie „soundtrack mojego życia”. Dorastałem razem z zespołem. Premiera „Ten” była momentem, w którym odnalazłem swoją muzykę. Zacząłem eksplorować różnorodne muzyczne obszary samodzielnie, bez oglądania się na gusta innych. Postawa ta uległa wzmocnieniu w okresie buntu, któremu towarzyszyły „Vs.” i „Vitalogy”. Muzyczne dojrzewanie zaliczyłem przy dźwiękach „No Code” i „Yield”,…