Za sprawą berlińskiego koncertu jesień upływa mi pod znakiem U2. Omijając szerokim łukiem płyty, które znam doskonale, zagłębiam się w muzykę, której dotychczas nie poświęcałem zbyt wiele czasu. A kilka braków w tym zakresie miałem, bo moja przygoda z zespołem zaczęła się dopiero po premierze filmu „Rattle and Hum”. Później przyszedł grunge i wcześniejszych dokonań…