Vinyl Rock Top 20 / Wrzesień 2018
1. L. Kravitz „Rise Vibration”
2. M. Kane „Coup de Grace”
3. P. McCartney „Egypt Station”
4. Editors „Violence”
5. U2 „Live at Slane Castle”
6. Suede „The Blue Hour”
7. The Beatles „Past Masters”
8. Mudhoney „Digital Garbage”
9. The Police „Ghost In The Machine”
10. P. Gabriel „Secret World Live”
11. D. Grohl „Play”
12. U2 „Zoo2 Live In Sydney”
13. A. Stockdale „Slipstream”
14. Duran Duran „Arena”
15. Eurythmics „Ultimate Collection”
16. M. Lanegan & D. Garwood „With Animals”
17. U2 „All That You Can’t Leave Behind”
18. U2 „How To Dismantle An Atomic Bomb”
19. D. Matthews Band „Come Tomorrow”
20. The Beatles „1967-1970”
O nowej płycie Lenny’ego Kravitza pisałem już wcześniej. Wciąż uważam, że lepsza byłaby, gdyby pozbawiono ją czterech utworów, ale i tak „Rise Vibration” słucha się znakomicie. To jeden z najlepszych albumów tego roku, choć konkurentów do tytułu zbyt wielu nie ma.
Paul McCartney w grudniu przyjedzie do Polski. Nie zdecydowałem się na zakup biletów, bo wolę nie stawać oko w oko z legendą. Nie chciałbym znosić rozczarowania. Wiem, że koncerty artystów zaliczanych do kategorii 70+ mają swoich zwolenników, ale w pewnym wieku lepiej sobie odpuścić, niż prezentować się na żywo w schyłkowej formie. A taka ona musi być, bo wiek ma swoje prawa i nie jest to zarzut, a stwierdzenie faktu. Faktem natomiast również jest, że Paul McCartney nagrał naprawdę świetną płytę. „Egypt Station” nie zawojuje raczej list przebojów, ale były członek Największego Zespołu Świata nikomu nie musi już niczego udowadniać. Jest rockowo, jak w „Caesar Rock” i zamykającym płytę „Hunt You Down/Naked/C-Link”, i przebojowo, w dzisiejszym rozumienia tego słowa, w „Fuh You”. Czapki z głów.
Po reaktywacji Suede wydali kolejny dobry album. Może nieco trudniej wychwycić na nim melodie, niż na „Night Thoughts” i „Bloodsports”, ale „The Blue Hour” wciąż trzyma wysoki poziom. Oczywiście centralnym punktem jest Brett Anderson, który swym głosem niewątpliwie musi wprawiać w zakłopotanie przedszkolaków z White Lies.
Ostatni bastion muzycznej sceny Seattle wciąż niepokonany. Mudhoney wrócili do formy, choć oczywiście nie oznacza to zmiany kierunku. Od razu rozpoznawalne brzmienie i wokal Marka Arma, tyle, że kawałki bardziej nośne, niż na trzech poprzednich płytach.
O tym, że Dave Grohl potrafi grać na wielu instrumentach wiadomo nie od dziś. Szeroko komentowany solowy album zatytułowany „Play”, na który składa się jedna ponad dwudziestominutowa instrumentalna kompozycja, to po prostu Dave Grohl. Da się tego posłuchać, ale nie ma się czym zachwycać. Momentami odnoszę wrażenie, że wokalista Foo Fighters lepiej by zrobił, gdyby na chwilę zwolnił. Zasypywanie rynku muzycznego niezliczoną ilością produktów nie zawsze odbywa się z korzyścią dla artysty.
Wokalista Wolfmother wydał drugi solowy album. Podobnie, jak w przypadku „Keep Moving”, „Slipstream” miał być kolejną płytą zespołu, ale Andrew zdecydował się na sygnowanie nowej muzyki własnym nazwiskiem. Jest to o tyle dziwne, że zespół wciąż koncertuje, a muzyka wypełniająca płytę spokojnie mogłaby być kolejną odsłoną dowodzonej przez niego formacji. Nieco razić może „domowa” produkcja, ale i tak pod każdym względem przebija ona koszmarny dźwięk zarejestrowany na wydanym kilka lat temu „New Crown”. „Slipstream” nie jest w żadnym wypadku albumem przełomowym, ale miłośnikom Grety Van Fleet pokazuje granicę między plagiatem a inspiracją.
Playlista:
Lenny Kravitz „We Can Get It All Together”
Lenny Kravitz „Low”
Lenny Kravitz „It’s Enough”
Paul McCartney „Caesar Rock”
Paul McCartney „Hunt You Down/Naked/C-Link”
Paul McCartney „Fuh You”
Suede „Wastelands”
Suede „Beyond The Outskirts”
Suede „Cold Hands”
Dave Grohl „Play”
Mudhoney „21st Century Pharisees”
Mudhoney „Prosperity Gospel”
Mudhoney „Next Mass Extinction”
Andrew Stockdale „Of The Dark”
Andrew Stockdale „Remember”
Andrew Stockdale „Dreamy Afternoon”