Foo Fighters „00950025” / „00111125 – Live In London”
Trasa koncertowa promująca ostatni studyjny album Foo Fighters zatytułowany „Concrete And Gold” powoli dobiega końca. Do zagrania pozostały już tylko europejskie festiwale, kilka koncertów w rodzimych Stanach i jedna z największych cyklicznych imprez na świecie, Rock In Rio. Foo Fighters robią jednak wszystko by nie dopuścić do sytuacji, w której fani mogliby o zespole zapomnieć. Po zakończeniu poprzedniej trasy wydali „Saint Cecilia EP”, tym razem sięgają do archiwum wyciągając z szuflady nagrania koncertowe.
Na początku lipca w serwisach streamingowych pojawił się singel zatytułowany „00950025” zawierający trzy, trwające ledwie dziesięć minut, nagrania. „Wattershed” i „For All The Cows” zarejestrowane 26 sierpnia 1995 roku na angielskim Reading Festival to zamierzchła historia, do której warto jednak wrócić. Niecałe dwa miesiące przed koncertem ukazała się debiutancka płyta „Foo Fighters”, zespołu, który w momencie nagrywania albumu był wyłącznie konceptem Dave’a Grohla obsługującego wszystkie instrumenty. Dopiero później doszło do sformowania czteroosobowego składu, uzupełnionego przez lidera basistą Nate’em Mendelem, perkusistą Williamem Goldsmithem (obaj wcześniej grali w Sunny Day Real Estate) oraz Patem Smearem, gitarzystą legendarnej punkowej formacji The Germs, w ostatnim okresie działalności Nirvany wspierającego zespół Cobaina na koncertach.
Nagrania z Reading wyraźnie pokazują, że muzyka Foo Fighters w początkach działalności wcale tak dalece nie odbiegała od twórczości Nirvany. We wściekłym i agresywnym „Wattershed” Grohl niemiłosiernie zdziera gardło, a towarzysząca wokaliście muzyka pełna jest brudu i niedoskonałości. W „For All The Cows” fragmenty spokojne przeplatają się z dynamicznymi, co łatwo przywołuje na myśl doskonale znany schemat. Z perspektywy czasu trudno oprzeć się wrażeniu, że dni Dave’a Grohla w Nirvanie były policzone. Nie sposób bowiem wyobrazić sobie, by pozostał perkusistą w grupie, w której nie miał nic do powiedzenia, dysponując niewiarygodną wprost charyzmą i talentem kompozytorskim. Na marginesie wskazać trzeba, że oba utwory, „Wattershed” i „For All The Cows”, zostały przed laty opublikowane jako bonus na australijskiej wersji „Foo Fighters”. „00950025” uzupełnia „Next Year” nagrany w Melbourne 1 stycznia 2000 roku, podczas trasy „There Is Nothing Left to Lose”. Wykonany w bardziej kameralnych warunkach nieco nie pasuje do dwóch wcześniejszych, ale, biorąc pod uwagę charakter wydawnictwa, trudno się o to czepiać.
W okresie między 1995 a 2011 rokiem Foo Fighters wspiął się na szczyt rockowej popularności, bo tylko tak określić można wyprzedanie dwóch koncertów z rzędu na stadionie Wembley. Dlatego fani, którzy mieli okazję zobaczyć zespół w liczącym niespełna 3500 miejsc Roundhouse w Londynie, mają prawo uważać się za szczęśliwców. Na repertuar koncertu, który odbył się 11 lipca 2011 roku, w ramach iTunes Festival, złożyło się niemal trzydzieści utworów, a na scenie nie zabrakło gości. Brian May i Roger Taylor dołączyli do Foo Fighters wykonując „Tie Your Mother Down” Queen z Taylorem Hawkinsem na wokalu, a dzięki udziałowi Lemmy’ego publiczność mogła na żywo usłyszeć „Shake Your Blood”, utwór nagrany przez Probot, poboczny projekt Dave’a Grohla. Niestety, momentów tych nie usłyszymy na wydanej w lipcu koncertowej EP-ce „00111125 – Live In London”.
Sześć utworów to dobrze znane kompozycje Foo Fighters. Szkoda, bo zaprezentowana próbka nie pozostawia wątpliwości co do wyjątkowo dobrej formy muzyków tamtego wieczoru. W porównaniu z materiałem z Reading Festival słychać zespół, który osiągnął perfekcję wykonawczą. O dziwo, nie wpływa to na szczerość i energię przekazu. Płytę otwiera „The Pretender” poprzedzony odliczaniem publiczności. Dalej mamy piekielny, pełen wrzasku, „White Limo” przechodzący w „Arlandria”. „Walk” i „These Days” niepozbawione mocy, choć bardziej nostalgiczne, jednoznacznie świadczą o tym, że „Wasting Light” jest jedną z najmocniejszych pozycji w dyskografii Foo Fighters. Całość kończy „Everlong”, który już dziś należy zaliczyć do klasyki rocka.
Trochę mało, tym bardziej, że od DVD „Live At Wembley Stadium” minęło już jedenaście lat. Pora by Foo Fighters wypuścili kolejne koncertowe wydawnictwo z prawdziwego zdarzenia wydaje się idealna, a „00111125 – Live In London” znakomicie zaostrza nań apetyt.