Pearl Jam: Live! Sold Out! Część 2.

Moore Theater, Seattle, 17 stycznia 1992 r.

W nowo ukształtowanym składzie, z debiutanckim albumem na koncie, Pearl Jam rozpoczęli intensywną promocję płyty na koncertach klubowych w całych Stanach Zjednoczonych. Z tego okresu pochodzi oficjalny bootleg zawierający nagranie z 17 stycznia 1992 roku, uwieczniony w Moore Theater w rodzinnym Seattle. Znakomita jakość dźwięku to nie jedyny atut nagrania. Eddie Vedder krzyczący z pasją na początku teledysku do „Even Flow”: „Turn the lights out!”, czy spadający z balkonu wprost w wyciągnięte ramiona fanów, to przebitki z tego właśnie koncertu. Ciekawostką jest, że dźwięk użyty w wideoklipie został zarejestrowany przez muzyków na żywo, tyle, że w studio. Okazało się bowiem, że zapis pochodzący z konsolety nie spełniał wymogów technicznych. Żelaznym punktem koncertów w tamtym czasie były utwory z mającej ukazać się w czerwcu 1992 roku ścieżki dźwiękowej do filmu „Singles” w reżyserii Camerona Crowe’a, „Breath” i „State Of Love And Trust”. Obok nich pojawiła się także jedna cudza kompozycja. Mowa o „Baba O’Riley” The Who, ale to jedyny utwór, którego na płycie nie znajdziemy.

Wydany na CD album rozdawany był uczestnikom jubileuszowego koncertu podsumowującego pierwsze dwadzieścia lat działalności zespołu. To pierwsze wydanie na fizycznym nośniku jest nie lada rarytasem, który, jeśli pojawia się na aukcjach, osiąga cenę kilkuset dolarów. Na początku 2022 roku materiał trafił na płytę winylową, która wyprzedała się jeszcze przed premierą, a dostępna była wyłącznie dla członków fan clubu, przy zachowaniu limitu jednej płyty na osobę. Ograniczenie to nie obowiązuje już w przypadku reedycji CD.

Kaufman Astoria, Nowy Jork, 16 marca 1992 r.

Pierwszą wizytę Pearl Jam w Europie zakończył, 13 marca 1992 roku, koncert w Monachium, podczas którego zespół wykonał debiutancki album w całości, w dodatku w kolejności znanej z krążka (po raz drugi w karierze grupy zdarzyło się to dopiero 29 kwietnia 2016 roku w Filadelfii). Trzy dni później, po powrocie do Stanów Zjednoczonych, zespół udał się do Nowego Jorku celem zarejestrowania występu na potrzeby bijącej rekordy popularności serii „MTV Unplugged”. Pomimo, jak twierdzą sami zainteresowani, słabego przygotowania, muzycy zaprezentowali się znakomicie.

Pierwsze dźwięki „Oceans” mogłyby wskazywać, że Pearl Jam postawią na spokojniejszy, łatwiejszy do wykonania w wersjach akustycznych, repertuar, jednak już następne „State Of Love And Trust” i „Alive” pozbawiły wszelkich wątpliwości. Brak wzmacniaczy i gitarowych przesterów nie ujął muzyce Pearl Jam energii. Prawdziwe szaleństwo rozpętało się pod koniec, w trakcie „Porch”, gdy Eddie Vedder, malując markerem na ręce hasło „Pro Choice”, określił się jednoznacznie w temacie swobody w podejmowaniu decyzji o dokonaniu aborcji. Śmiała i ryzykowna deklaracja, jak na zespół będący na początku drogi. Do nagrania „Unplugged” muzycy Pearl Jam przystąpili z marszu. Obeszli się bez gości, świec i aranżacyjnych ozdobników utworów, wykonali je pełni pasji, tyle, że na instrumentach akustycznych. Do dziś trudno znaleźć w całej serii utwór, który przebijałby „Porch” pod względem mocy.

Cykl koncertów „bez prądu” przyniósł szereg znakomitych płyt, wśród których znalazły się albumy wykonawców konkurujących wówczas o rockową palmę pierwszeństwa z Pearl Jam, „Unplugged In New York” Nirvany i „MTV Unplugged” Alice In Chains. Prawdą jednak jest, że to Eddie Vedder i spółka przecierali szlaki kolegom z miasta. Nie umniejszając historycznej wadze koncertu Eddiego Veddera i spółki, szkoda, że do jego nagrania nie doszło przynajmniej po wydaniu kolejnej płyty studyjnej. Zyskać na tym mogłaby nie tylko muzyka, ale i oprawa sceniczna, która, w porównaniu chociażby z koncertem Nirvany, była bardzo skromna, naprędce sklecona. Z drugiej strony, w przypadku Pearl Jam, jak zwykle, broniła się muzyka, która przez dwadzieścia lat doczekała się niezliczonej ilości pirackich wydań, by w końcu trafić na DVD w rocznicowym boksie podsumowującym „Ten”, a później także na CD i winyl.

= = = = =

Artykuł pierwotnie ukazał się w Magazynie „LIZARD”, nr 45/2022.