Pearl Jam: Live! Sold Out! Część 3.

Pinkpop Festival, Landgraaf, 8 czerwca 1992 r.

W czerwcu 1992 roku Pearl Jam ponownie zjawił się na Starym Kontynencie, występując w niewielkich klubach, a także na festiwalach. Do legendy przeszedł koncert z 8 czerwca na, zlokalizowanym nieopodal Landgraaf, Pinkpop Festival. Gwiazdami tej edycji festiwalu byli Lou Reed, The Cult, David Byrne i PJ Harvey, tyle, że o ich występach nikt już dziś nie pamięta. Pearl Jam pojawili się na scenie, gdy słońce stało jeszcze wysoko, ale dzięki temu dziś jeszcze łatwiej zrozumieć fenomen zespołu.

O ile w Moore Theatre zespołowi zdarzały się jeszcze sporadyczne wpadki, w Holandii muzycy byli już fantastycznie zgrani, co było efektem kilkudziesięciu koncertów, które zagrali zanim pojawili się w Europie. Pearl Jam w początkach kariery charakteryzował się zupełnie inną energią, niż ma to miejsce dzisiaj. Podczas transmitowanego przez jedną z lokalnych stacji telewizyjnych koncertu zaobserwować można było skoczność Jeffa Amenta, potwierdzającą zamiłowanie basisty do koszykówki, ale nawet stateczny w późniejszych latach Stone Gossard jawił się na pinkpopowej scenie jako wulkan energii. Najwięcej uwagi przyciągał oczywiście Eddie Vedder, spokojnie mogący obdzielić charyzmą kilku innych frontmanów. W tym kontekście nie może dziwić entuzjastyczna reakcja publiczności, która wzbijała w powietrze tumany kurzu.

Począwszy od „Even Flow” otrzymujemy porcję utworów z „Ten”, przeplatanych fragmentami kompozycji innych wykonawców. Tym razem Pearl Jam sięgnął po „Rain” The Beatles, „Suggestion” Fugazi i „Pulled Up” Talking Heads. Podczas „Porch” Eddie Vedder skoczył z wysięgnika kamery w publiczność, definiując pojęcie „crowdsurfing” na nowo, a w tym czasie Mike McCready odpalił solo z wplecionym motywem z „Voodoo Child (Slight Return)” Hendrixa. Grając „Why Go”, „Deep”, „Alive”, „Once” i „Leash”, który trafił dopiero na „Vs.”, piątka muzyków pochodzących z Seattle oznajmiła całemu rockowemu światu koniec hegemonii Guns N’Roses. Szczerość, bezkompromisowość i energia z bezpiecznym dla organizmu słuchacza dodatkiem agresji stanowiły o sile Pearl Jam. To był początek reakcji łańcuchowej, której nie sposób było już zatrzymać. Kim Thail, gitarzysta występującego w Landgraaf tego samego dnia Soundgarden, oglądając koncert z boku sceny musiał mieć świadomość, iż za moment to Pearl Jam będzie niepodzielnie rządzić rockową publicznością.

Koncert z Pinkpop Festival dotąd nie został w całości wydany oficjalnie, ale wytrwali kolekcjonerzy oryginalnych nagrań mogą postawić przed sobą dwa wyzwania. Pierwszym, stosunkowo łatwym do zrealizowania, jest zakup kompaktowego maxisingla „Oceans”, na którym usłyszeć można pinkpopowe „Why Go”, „Deep” i „Alive”. Drugim, nieco trudniejszym i zdecydowanie droższym, jest pozyskanie australijskiej wersji singla „Animal”, którego b-side’ami są zagrane 8 czerwca 1992 roku „Jeremy”, „Oceans” i „Alive”, ale tu należy przyjrzeć się dokładnie przedmiotowi aukcji, bo na rynku australijskim ukazała się także wersja singla z utworami koncertowymi zarejestrowanymi 3 kwietnia 1994 roku w Fox Theatre w Atlancie.

Magnuson Park, Seattle, 20 września 1992 r.

W maju 1992 roku sprzedaż „Ten” osiągnęła pułap miliona egzemplarzy, co w tamtym czasie w Stanach oznaczało platynową płytę, a MTV wyemitowało akustyczny koncert zarejestrowany w marcu. Nie wszystko jednak szło po myśli zespołu. W połowie miesiąca władze Seattle, ze względów bezpieczeństwa, cofnęły zgodę na zorganizowanie darmowego koncertu na terenie Gas Works Park. W imprezie organizowanej pod nazwą „Drop In The Park” wystąpić miał także, pochodzący z Tacomy, Seaweed. Ostatecznie zespół postawił na swoim i koncert odbył się 20 września w Magnuson Park, a program poszerzony został o występ Cypress Hill.

Pearl Jam pojawił się na scenie w środku dnia. Dla większości wykonawców sytuacja taka jest wielce niekomfortowa. Wykluczenie oświetlenia sceny z reguły negatywnie wpływa na budowaną przez muzyków atmosferę, obnaża też wszelkie mankamenty wykonawcze i wizerunkowe. Od początków kariery, nie dotyczyło to jednak Pearl Jam. O sile zespołu decydowały przede wszystkim muzyka i charyzma Eddiego Veddera, a wokalista przykuwał uwagę nie tylko śpiewem, zaczął bowiem niebezpieczne zabawy ze wspinaczką. Skok w publiczność z ramienia kamery wykonany podczas występu na Pinkpop Festival jawi się dziecinną igraszką w porównaniu z tym, co frontman zrobił na koncercie w Magnuson Park podczas „Porch”. Słynne zdjęcie z wiszącym nad sceną na mikrofonowym kablu Vedderem pochodzi właśnie z tego koncertu. Obawy pozostałych członków zespołu o zdrowie i życie lidera nie były w najmniejszym stopniu przesadzone, to naprawdę mogło zakończyć się tragicznie.

Po latach występ z Magnuson Park trafił na podwójny winyl będący częścią rocznicowego wydania „Ten”. Repertuar płyt wypełniła zasadnicza część koncertu oparta na materiale z „Ten” wspartym przez „State Of Love And Trust”. Na bis grupa wykonała przeróbki Dead Boys („Sonic Reducer”) i Neila Younga („Rockin In The Free World”), których wydawnictwo niestety nie zawiera. Dociekliwych fanów ucieszą obszerne fragmenty koncertu, które można obejrzeć w sieci, a wprawne oko wyłowi na ekranie niejednego muzyka miejscowej sceny. I nie piszę tu o Kriście Novoseliku i Dave’ie Grohlu z Nirvany, których, ze względu na wzrost pierwszego, akurat trudno przeoczyć.

= = = = =

Artykuł pierwotnie ukazał się w Magazynie „LIZARD”, nr 45/2022.