U2 „Live at the Apollo For One Night Only”

Doświadczenie, jakim jest koncert klubowy wykonawcy występującego na co dzień na stadionach jest trudne do opisania. Tym bardziej, gdy chodzi o jeden z największych rockowych zespołów wszech czasów. W środku Experience + Innocence Tour, między koncertami na nowojorskiej Long Island i w Filadelfii, U2 zagrali w legendarnym Apollo Theatre dla niespełna 1.500 widzów. Koncert transmitowany był na antenie radia SiriusXM, stąd dostępny był dotąd na pirackich bootlegach. W końcu jednak płyta doczekała się oficjalnego wydania, trafiając do członków fanklubu U2.

Apollo Theatre jest legendarną salą koncertową i teatralną położoną w sercu Harlemu. Lista gwiazd amerykańskiej muzyki popularnej występujących na przestrzeni dziesięcioleci w Apollo zdaje się nie mieć końca. Teatr był niezwykle istotnym miejscem dla czarnoskórych mieszkańców Nowego Jorku, a jego niemal stuletnią historię znakomicie opowiedział Roger Ross Williams w filmie dokumentalnym zatytułowanym „The Apollo”.

Kameralne warunki koncertu sprzyjały uproszczonym aranżacjom, nic dziwnego zatem, że na początku zespół sięgnął po trzy utwory z debiutanckiej płyty. Brzmienie nie pozostawia wątpliwości, że mamy do czynienia z grającym na żywo na niewielkiej przestrzeni zespołem rockowym. Duża w tym zasługa większej selektywności dźwięku, a w szczególności wyraźniej, niż zwykle, słyszalnego basu. Słuchając „I Will Follow” ma się wrażenie, jakby Adam Clayton stał na scenie tuż przed słuchaczem. W środku utworu Bono wplata kilka wersów „Walking On The Moon” The Police. „The Electric Co.” porywa rytmem i przestrzenną gitarą Edge’a, a surowy początek koncertu zamyka pierwszy singel w historii U2, „Out Of Control. Szybki przeskok do wzmocnionego ciętą gitarą „Red Flag Day” z ostatniej płyty i, zaraz po „All Because Of You”, dostajemy kolejny zastrzyk adrenaliny, „Vertigo”, z cytatem z „1969” The Stooges, i „Elevation”.

U2 przeszli okres silnej fascynacji amerykańską muzyką w drugiej połowie lat 80. Odbiciem jej kulminacji były film dokumentujący pobyt zespołu w U.S.A. oraz płyta zatytułowana „Rattle And Hum”. Było niemal pewne, że zespół odwoła się do przeszłości podczas koncertu w Harlemie. Po raz pierwszy zrobił to w podstawowej części występu sięgając po „Pride (In The Name Of Love)”. Niestety, Bono odarł utwór z emocji, śpiewając niemal beznamiętnie. Wykonanie zarejestrowane przed laty w Denver, które znalazło się w repertuarze „Rattle And Hum”, pozostanie już chyba na zawsze tym niedoścignionym. Mimo to, warto ponownie skupić się na basie Adama Claytona, bo z reguły ginie on w dominującej utwór gitarze.

Największą wartością wydawnictwa są cztery unikatowe wykonania utworów zagranych na bis. Na scenie zespołowi towarzyszy pięciu członków The Sun Ra Arkestra i dodatkowych ośmiu nowojorskich muzyków pod przewodnictwem Stevena Bernsteina. Szkoda, że żaden zapis nie jest w stanie oddać potęgi instrumentów dętych. Tu mamy ich aż trzynaście, i jestem przekonany, że obecnym na widowni wybrańcom koncert wrył się w pamięć już na stałe. Całe szczęście, że występ z Apollo nie wylądował na półkach zespołowego archiwum, ale trafił do rąk fanów. Sądząc po reakcji publiczności, rozpoczynający drugą część koncertu „Angel Of Harlem” był sporym zaskoczeniem. Pokaz mocy sekcji dętej mamy w środkowej części „Desire”, aż trudno się powstrzymać przed porównaniem zestawu trąb do stada pędzących słoni. Największą niespodzianką jest trzeci utwór z „Rattle And Hum” wykonany tamtego wieczoru, bo, o ile „Angel Of Harlem” i „Desire” z mniejszą lub większą regularnością pojawiały się w repertuarze koncertów U2, to „When Love Comes To Town”, pierwotnie wykonywany z nieżyjącym już B.B. Kingiem, ostatni raz wybrzmiał ze sceny w 2015 roku, gdy zespół oddał hołd zmarłemu wówczas bluesmanowi. Ostatnim utworem z towarzyszeniem dęciaków jest poświęcony Michaelowi Hutchence’owi, nieodżałowanemu frontmanowi INXS, „Stuck In A Moment You Can’t Get Out Of”. Niesamowicie wypada także „Every Breaking Wave”, który, będąc jednym z najjaśniejszych punktów „Songs Of Innocence”, pokazuje zupełnie inne oblicze w aranżacji pozbawionej całego dźwiękowego bogactwa znanego z płyty. Na scenie Apollo Theatre Bono śpiewa wyłącznie z fortepianowym akompaniamentem Edge’a. Magiczny moment. Koncert kończą „Who’s Gonna Ride Your Wild Horses i „Love Is Bigger Than Anything In Its Way”, ale to wypada dodać już tylko dla porządku.

Dwie płyty kompaktowe opakowane w książeczkę z krótką historią koncertu, zawierającą także wybór zdjęć dokumentujących występ, z których kilka znalazło się dodatkowo na pięciu pocztówkach dołączonych do wydawnictwa. Bez dwóch zdań, dla fanów pozycja obowiązkowa.