Max Wallace, Ian Halperin „Kto zabił Kurta Cobaina?”

W polskich księgarniach dostępnych jest kilka pozycji poświęconych Nirvanie i Kurtowi Cobainowi. „Bądź jaki bądź” Michaela Azerrada, „Nirvana. Prawdziwa historia” Everetta True i „Pod ciężarem nieba. Biografia Kurta Cobaina” Charlesa Crossa ukazały się nakładem wydawnictwa In Rock, a jest jeszcze „Nirvana bez tajemnic” Gilliana Gaara. Wniosek z tego taki, że publikacje poświęcone Nirvanie sprzedają się dobrze. Jeśli do wymienionych monografii dodamy fragmenty książek traktujących o Foo Fighters i Dave’ie Grohlu, zbierze się niemała bibliografia. A to, dalej nie wszystko. Andy Bollen, muzyk zespołu, który na kilku koncertach w Europie towarzyszył Nirvanie, napisał książkę zatytułowaną „Nirvana. Dziennik z trasy”. Dostępne było także polskie wydanie „Dzienników” samego Kurta Cobaina. Myślę, że spokojnie można zaryzykować stwierdzenie, że Nirvana jest zespołem, którego biografii wydano w Polsce najwięcej. Listę tę uzupełnia książka o wstrząsającym tytule „Kto zabił Kurta Cobaina?”, autorstwa Maxa Wallace’a i Iana Halperina.

Szczerze przyznam, że długo zastanawiałem się, czy w ogóle po nią sięgnąć. Nie jestem zwolennikiem teorii spiskowych, choć muszę przyznać, że niektórzy autorzy potrafią być niezwykle sugestywni. W końcu ciekawość zwyciężyła. Ciekawy byłem oczywiście nie tego, czy Kurta Cobaina zabito, ale tego, kto go zabił, bo przecież już sam tytuł nie pozostawiał złudzeń w tym temacie.

Kurt Cobain padł ofiarą zakrojonego na szeroką skalę spisku. Oprócz niego życie straciły, przynajmniej, jeszcze trzy osoby. Osnuta na takim założeniu opowieść powinna trzymać od deski do deski w napięciu. Tymczasem, „Kto zabił Kurta Cobaina?” nie wciągnie nawet czytelników podatnych na teorie spiskowe. To teza na siłę rozciągnięta do formatu książki, oparta na kilku wątpliwościach związanych z materiałem dowodowym zgromadzonym w trakcie policyjnego dochodzenia w sprawie śmierci wokalisty Nirvany. Brak odcisków palców na broni, z której zastrzelił się Kurt Cobain, i ogromna, wielokrotnie większa niż śmiertelna, dawka narkotyków we krwi denata mogą faktycznie zastanawiać. Tyle, że Wallace i Halperin poprzestają w zasadzie na wskazaniu tych faktów. Przywołując na poparcie swoich twierdzeń publikację z zakresu kryminalistyki, dotyczącą właśnie przypadków śmierci z użyciem narkotyków, nie cytują ani jednego jej fragmentu. Czytelnik musi polegać na ocenie tekstu źródłowego narzuconej przez autorów, którzy nie zadają podstawowego pytania w kontrze do ich koncepcji: Po co morderca miałby strzelać, skoro z okoliczności zdarzenia wynika, że Kurt Cobain zaaplikował sobie (zaaplikowano mu?) dawkę heroiny wielokrotnie większą niż dawka śmiertelna?

W książce Wallace’a i Halperin’a brakuje rekonstrukcji ostatnich dni życia Cobaina. Każdy, kto oglądał choćby jeden serial kryminalny wie, że od tego się zaczyna. Owszem, są wspomniane w różnych miejscach niektóre fakty, ale autorzy nie próbują złożyć ich w całość. Pomijają nawet taką ciekawostkę, jak wspólna podróż ofiary samolotem do Seattle z Duffem McKaganem, basistą Guns N’Roses, na kilka dni przed śmiercią. Czy teoria spiskowa nie wymagałaby rozłożenia na czynniki pierwsze tego wątku? Czy możliwy jest aż taki zbieg okoliczności, że muzycy dwóch wielkich zespołów rockowych trafiają na siebie w samolocie? Może McKagan powinien być wzięty pod lupę jako jeden z podejrzanych? Jakie były stosunki Duffa McKagana z Courtney Love? Rzecz jasna, nabijam się. Nie próbuję rozstrzygnąć czy Kurt zabił się sam, czy też ktoś mu w tym pomógł, ale „Kto zabił Kurta Cobaina?” w najmniejszym stopniu ani nie przekonała mnie do tezy o zabójstwie, ani nawet nie zasiała we mnie wątpliwości.

Lektura „Kto zabił Kurta Cobaina?” potwierdziła moje wcześniejsze przypuszczenia, że jest to książka, której jedynym celem jest zarobienie pieniędzy na nośnym tytule. Podobnie, jak w przypadku wspomnianej we wstępie książki Andego Bollena. Nazwa Nirvana oraz nazwisko Cobaina są, po prostu, gwarantem świetnej sprzedaży. Wyjęta z książki Wallace’a i Halperin’a treść nakierowana na próbę udzielenia odpowiedzi na tytułowe pytanie ma objętość obszernego artykułu prasowego. Książka jest pełna powtórzeń i wypełniaczy, które mogłyby zamknać się w jednym zdaniu. Przykładem może być rozdział 11. poświęcony historiom nastolatków, którzy targnęli się na życie pod wpływem samobójstwa Cobaina. Każdy tego rodzaju czyn jest dramatem, ale nie ma nic wspólnego z próbą wyjaśnienia kontrowersji związanych ze śmiercią wokalisty Nirvany.

Tezy stawiane przez autorów oparte są na dywagacjach, bądź wrażeniach osób trzecich (Ktoś, kto początkowo bronił domniemanego sprawcę, po zapoznaniu się z dowodami (nie wiadomo jakimi), zmienił zdanie i zaczął przychylać się do koncepcji zabójstwa). Być może Kurta Cobaina zabito, ale, jak wielokrotnie w książce podkreślono, prowadzący prywatne dochodzenia nie natknęli się na bezpośrednie dowody. Choć Tom Grant, prywatny detektyw najczęściej przywoływany przez autorów, mówi że posiada dowody, które przedstawi policji, gdy ta wznowi śledztwo. Dlaczego dotąd nie wpadł na to, że mogłyby być one przyczyną ponownego otwarcia sprawy? Na to pytanie nie znajdziecie w książce odpowiedzi. Petardę zostawiono na sam koniec. Autorzy piszą, że jeśli główna podejrzana posiada wiedzę na temat faktów mogących wykazać, że jest niewinna, to z pewnością ich ujawnienie by jej pomogło. Stoi to w sprzeczności z naczelną zasadą, także amerykańskiego, procesu karnego, w myśl której, to na oskarżycielach ciąży obowiązek udowodnienia winy, a nie na oskarżonym swojej niewinności.

Dlaczego zatem polski czytelnik zainteresowany muzyką rockową pierwszej połowy lat 90., mimo wszystko, powinien sięgnąć po omawianą pozycję? Otóż, wątki biograficzne państwa Cobainów zostały oparte o dostępne na rynku biografie, a Courtney Love nie doczekała się tłumaczenia na język polski żadnej z poświęconych jej książek. Wallace i Halperin opowieść o życiu wokalistki Hole zaczerpnęli przede wszystkim z „Queen of Noise” Melissy Rossi, dlatego, jeśli szkoda wam czasu na czytanie całości w oryginale, świetnym streszczeniem okażą się fragmenty „Kto zabił Kurta Cobaina?”.