Pearl Jam. Dziennik z trasy: 25 – 27 czerwca 2018 – Rzym.

Ostatnim przystankiem na włoskiej części trasy Pearl Jam był Rzym, Wieczne Miasto. Dystans między dworcem Termini a miejscem noclegu pokonałem pieszo. W trakcie spaceru nie dało się jeszcze odczuć wielkości miasta, choć było kilka fragmentów zabudowy zdradzających pochodzenie sprzed kilkudziesięciu stuleci. Co ciekawe, niektóre rzymskie tramwaje również wydają się starożytne.

Spacer po mieście po pozbyciu się bagaży był jednym z tych doświadczeń, które trudno opisać. Każdy jeden fragment Rzymu zdradza geniusz budowniczych na przestrzeni wielu stuleci. Zdanie sobie sprawy z faktu, że Koloseum powstało w 80 r., na tysiąc lat przed początkiem polskiej państwowości, daje niesamowitą perspektywę.

Dzisiaj, by poderwać dziewczynę, wystarczy mieć (we Włoszech oczywiście, nie w Polsce) skuter i dwa kaski. W dawnych czasach było inaczej. Monumentalny Rzym tłumaczy, dlaczego wszyscy władcy tak bardzo chcieli koniecznie być cesarzami. Pewnie wówczas tylko to robiło na kobietach wrażenie. Jestem pewien, że Napoleon, gdyby tylko mógł, zrobiłby z Paryża drugi Rzym. Problem tylko w tym, że czasu nadrobić się nie da.

Wizyta w Rzymie zmienia postrzeganie świata, historii, kultury, wszystkiego. Powinna być obowiązkowym punktem na mapie edukacji każdego człowieka. Rzym jest kolebką naszej cywilizacji, a czasem myślę, że, niestety, nie naszej, ale ich.

Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu. Jestem przekonany, że nie raz tu jeszcze trafię. Zawsze wzbraniałem się przed Włochami, a dzięki trzem koncertom letniej trasy Pearl Jam zyskałem nowy cel kolejnych letnich podróży.