The Last Shadow Puppets „Everything You’ve Come To Expect”

Debiutancki album The Last Shadow Puppets zatytułowany „The Age of The Understatement” ukazał się 21 kwietnia 2008 roku, czyli niemal dokładnie osiem lat temu. Osiem lat to okres, w którym do pełnoletności doszło kolejne pokolenie rockowych słuchaczy, a ponieważ do wyjątków należą osoby, które w wieku dziesięciu lat zasłuchują się świadomie w „dorosłej” muzyce, wyłączając przypadki maltretowania nią przez rodziców, warto pokrótce przedstawić sylwetki muzyków tworzących zespół.

Trzon grupy stanowią Alex Turner, wokalista, gitarzysta, współautor muzyki i autor tekstów Arctic Monkeys i Miles Kane, dziś znany z działalności solowej, wcześniej gitarzysta The Little Flames oraz wokalista i gitarzysta The Rascals. Składu dopełniają James Ford, bardziej znany z działalności producenckiej (odpowiadał za brzmienie płyt takich wykonawców jak Florence and The Machine, Klaxons, Mumford & Sons, Foals i oczywiście Arctic Monkeys), i Zachary Dawes, muzyk sesyjny. Można zatem spokojnie stwierdzić, że The Last Shadow Puppets jest pobocznym projektem Alex’a Turner’a i Miles’a Kane’a. Chociaż… Rozśmieszył mnie jakiś czas temu komentarz zamieszczony na portalu społecznościowym. Na stronie Kane’a, pod zdjęciem idealnie białego t-shirt’u z wielkim czarnym napisem: „What would Miles do?”, jeden z gości odpowiedział na zadane pytanie pisząc: „Whatever Alex Turner tells him to!”. Jestem pewien, przynajmniej tak to odbieram, że wpis ten był żartem, ale czy nie ma w nim ziarna prawdy? Drogi Alex’a Turner’a i Miles’a Kane’a skrzyżowały się już za czasów, gdy drugi z nich grał w The Little Flames. Od tego momentu panowie razem stworzyli „The Age of The Understatement”, a Alex Turner był współtwórcą siedmiu z dwunastu utworów zamieszczonych na solowym debiucie Miles’a Kane’a „Colour of The Trap”. Biorąc pod uwagę, że również na drugiej solowej płycie Kane korzystał z pomocy innych kompozytorów (m.in. Paul’a Weller’a), można zaryzykować twierdzenie, że to Alex Turner jest postacią wiodącą we wspólnym projekcie. Końcowym argumentem zawsze będzie, że to większa popularność Arctic Monkeys ma decydujący udział w kierowaniu uwagi na dokonania The Last Shadow Puppets, czego efektem jest 1. miejsce na UK Top 10. Mam nadzieję, że nie zostanę źle zrozumiany. Doceniam i lubię to, co robi Miles Kane. Na przestrzeni ostatnich trzech lat dwukrotnie widziałem na żywo zarówno jego, jak i Arctic Monkeys. I gdzieś po cichu przyznam, że, gdybym musiał wybierać, poszedłbym dziś raczej na koncert Kane’a.

Tak, czy inaczej, „Everything You’ve Come To Expect” jest albumem, na który czekałem od dłuższego czasu. Okazja do jego nagrania nadarzyła się dopiero wtedy, gdy Turner zakończył objazd świata z ostatnim albumem Arctic Monkeys „AM”, a Kane wrócił do domu z trasy promującej „Don’t Forget Who You Are”. Jaka jest zatem nowa płyta The Last Shadow Puppets? Najprościej rzecz ujmując, jest kontynuacją, naturalnym rozwinięciem, pomysłów stanowiących podstawę brzmienia „The Age of The Understatement”.

Daleki jestem od podchwytywania sformułowań niektórych dziennikarzy, szczególnie tych, którzy używają w odniesieniu do twórczości The Last Shadow Puppets określenia „baroque pop”, bo niby co to ma znaczyć? Określenie to może w najlepszym wypadku wprowadzić w błąd, w najgorszym zaś, całkowicie zniechęcić do sięgnięcia po płytę. Bo muzyka z „Everything You’ve Come To Expect” jest mocno osadzona w latach 70., przy czym, o ile w przypadku poprzedniego albumu przywoływano najczęściej inspiracje twórczością Dawid’a Bowie’go, to tym razem środek ciężkości przesuwa się w kierunku muzyki filmowej tego okresu. Słuchając płyty trudno uwolnić się od wrażenia, że mamy do czynienia ze ścieżką dźwiękową do francuskich filmów (zwłaszcza w „The Element of Surprise”, „Pattern” i utworze tytułowym) albo z niewykorzystanymi w przeszłości utworami nagranymi na potrzeby serii o Agencie 007 (tu wytypowałbym „Bad Habits”). Za klimat ten odpowiedzialne są zwłaszcza, wyeksponowane jeszcze bardziej niż na debiucie, orkiestracje.

Na „Everything You’ve Come To Expect” wszystko jest jak na „The Age of The Understatement”, ale bardziej. Tym razem słowa blichtr, rozmach, przepych i bogactwo w żadnym wypadku nie są użyte na wyrost. Dlatego idąc w tym kierunku faktycznie można dojść do określenia muzyki The Last Shadow Puppets baro(c)kową. Tym, co w znacznym stopniu różni nową płytę od poprzedniej są melodie, które nie urzekają w stopniu, w jakim robiły to na przykład „Standing Next to Me”, czy „My Mistakes Were Made for You”. Teraz wszystko stało się subtelne, mniej nachalne i bardziej taktowne, co odbiło się na przyswajalności, ale dzięki temu każde kolejne przesłuchanie płyty pozwala odkryć coś nowego.

Pisząc o dominacji Alex’a Turner’a, nie chodzi mi o umniejszenie roli jego kolegi z The Last Shadow Puppets, ale wyłącznie o stwierdzenie oczywistego faktu, bo słuchając „Everything You’ve Come To Expect” bez problemu wychwycić da się utwory, które, pozbawione rozbuchanej aranżacji, z powodzeniem mogłyby zasilić repertuar „AM” (jeśli nie dotyczy to każdego z nich, to przynajmniej „Miracle Alinger”, „Sweet Dreams, TN”, „Used To Be My Girl”, „The Dream Synopsis” i „She Does The Woods”). Gdyby zatem istniał ścisły podział między fanów Arctic Monkeys i Miles’a Kane’a, to z pewnością ci pierwsi mogliby uznać tytuł płyty za adekwatny do oczekiwań. I właśnie ta przewaga Turner’a na płycie jest w zasadzie jedynym pod jej adresem zarzutem. Wydając w 2008 roku „The Age Of The Understatement” Turner miał na swoim koncie dwie studyjne płyty Arctic Monkeys, a Kane dopiero szykował premierę debiutanckiego albumu The Rascals. Zestawiając z nimi pierwszy album The Last Shadow Puppets trudno było nie zauważyć, że w pobocznym projekcie muzycy eksplorują nieco inne, niż w macierzystych zespołach, rejony. „Everything You’ve Come To Expect” to już poruszanie się po dobrze sprawdzonym gruncie, pod dyktando wokalisty Arctic Monkeys, co powoduje, że czasami wkrada się tu odrobina nudy. Jest dobrze, ale nieco poniżej oczekiwań.

Płyta została wydana na winylu w dwóch wersjach. Nieco droższa od podstawowej została wzbogacona o bonusowy singel „Bad Habits”, wytłoczony na pomarańczowym przezroczystym winylu, zawierający na stronie B utwór zatytułowany „The Bourne Identity”, który na płytę nie wszedł, ale nie odstaje w żaden sposób od reszty. Nie zabrakło oczywiście kodu do ściągnięcia płyty z sieci w formacie mp3. Trudno mi tylko zrozumieć, dlaczego w Polskich sklepach winylowe wydanie nie jest dostępne w żadnej wersji. Pozostaje zakup na aukcji w Polsce, ewentualnie zamówienie w jednym z europejskich sklepów, przy czym to drugie rozwiązanie jest dwa razy tańsze.

last shadow puppets 2