Robert Janowski, Maciej Szymanowicz „Wielcy muzycy” / Playlista #007

Dziś dzień szczególny, moja Córka obchodzi jedenaste urodziny. Opętana czytelnictwem trafiła na rodziców, którzy na co, jak na co, ale na książkę żałować jej nie będą. Pasja znacznie ułatwia wybór prezentu, a nic tak dobrze nie sprawdza się w tej roli, jak książka albo pięć. Nieco przypadkiem natrafiłem na albumowych rozmiarów wolumen zatytułowany „Wielcy muzycy”. Pierwsze myśli skierowałem ku Beethovenowi i Mozartowi, ale czy na opowieści o nich widniałaby ilustracja elektrycznej gitary, mikrofonu i kasety magnetofonowej? Rzut oka na spis treści i wszystko stało się jasne. To idealna książka dla córki, która nade wszystko lubi czytać, zwłaszcza, gdy jej ojciec ponad wszystko lubi słuchać.

Dopiero po złożeniu zamówienia zwróciłem uwagę, iż jednym z autorów jest Robert Janowski. Tak, ten od teleturnieju „Jaka to melodia?”. Nigdy nie wierzyłem, że można piosenkę rozpoznać po jednej nutce, no chyba, że jest to „Two Minutes of Silence” Johna Lennona. Spis treści rodził pewne obawy, bo przecież każdy odpowiedzialny rodzic niekoniecznie chciałby, by jego dziecko poznało w wieku kilkunastu lat niektóre epizody z życia owych sławnych muzyków (Jim Morrison, brrrr!). Spokojnie, sylwetki Michaela Jacksona, Jamesa Browna, czy Johny’ego Casha, przedstawione są w sposób dostosowany do wieku czytelnika, do którego pozycja jest adresowana. W książce można znaleźć także kilka ciekawostek, o których nawet osoba dość dobrze zorientowana w historii muzyki popularnej może usłyszeć po raz pierwszy. Bo czy każdy wie, jakim cudem na konserwach rybnych w Szwecji znalazła się nazwa ABBA i kto komu za to zapłacił albo jak Australijczycy wymawiają nazwę AC/DC?

Oczywistym jest, że nazwisko Roberta Janowskiego na okładce miało za zadanie przyciągnąć rodziców do księgarni. Niezbyt obszerne rozdziały poświęcone trzydziestu gwiazdom muzyki popularnej XX w. napisać mógł w zasadzie każdy dziennikarz muzyczny. Dlatego za niesprawiedliwe uważam pomijanie w niektórych sklepach internetowych nazwiska Macieja Szymanowicza, który ozdobił książkę fantastycznymi ilustracjami. Autor szaty graficznej powinien być wymieniany na pierwszym miejscu, bo to tekst jest tu dodatkiem. Pełne kolorów rysunki odwołują się do charakterystycznych symboli związanych z opisywanymi muzykami. Obejrzeć możemy płonącą gitarę Jimiego Hendrixa, różnorodne okulary Eltona Johna, czy eksplodujący sterowiec zdobiący rozdział o Led Zeppelin. Graficznie „Wielcy muzycy” kontynuują styl, w jakim Maciej Szymanowicz zilustrował wcześniejsze książki z serii wydawanej przez Wydawnictwo Dwukropek, „Wielcy naukowcy” i „Wielcy wynalazcy”. Szkoda tylko, że akurat tom o muzykach nie został wydany w formacie okładki płyty winylowej.

W ramach prezentu poniżej dodaję do książki playlistę, którą zestawiłem, by Jubilatka mogła posłuchać muzyki, o której będzie czytać.

Wszystkiego najlepszego Kochanie!