Ultravox! „Live At The Rainbow 1977”
Działalność Ultravox można podzielić przynajmniej na kilka okresów. Szerokiej publiczności nazwa ta kojarzy się wyłącznie z czasem, gdy obowiązki wokalisty pełnił Midge Ure, a fundamentem brzmienia były instrumenty klawiszowe. Warto jednak przypomnieć, że zanim największy głos lat 80. dołączył do grupy, mikrofon dzierżył John Foxx i to z nim w składzie Ultravox nagrał trzy albumy studyjne dla Island Records.
Najnowsze wydawnictwo zespołu, choć w tym przypadku mamy wyłącznie do czynienia z udostępnieniem plików w internecie i streamingiem, to materiał archiwalny, koncert zarejestrowany w 1977 roku. Niestety dokładnej daty występu zespół nie podaje, ale w rekonstrukcji zdarzeń pomocny okazuje się fakt, że w tamtym roku ukazały się dwa studyjne albumy Ultravox! (na ich okładkach nazwę kończył jeszcze wykrzyknik). „Ultravox!” miał swą premierę w lutym, natomiast nagrywany od maja „Ha!-Ha!-Ha!” wyszedł w październiku. Jeśli zatem setlista koncertu pozbawiona była numerów, które weszły na jesienną płytę, to z dużym prawdopodobieństwem założyć można, że koncert w Rainbow Theatre zarejestrowano w pierwszej połowie roku. Z kolei, biorąc pod uwagę to, że zespół opublikował materiał w czterdziestą czwartą rocznicę wydarzenia, może to oznaczać, że sam koncert również miał miejsce w lutym, przy czym to wyłącznie luźne dywagacje, dla których zabójczy okazać się może brak wnikliwości piszącego te słowa, bo, może jednak w czeluściach internetu można natrafić na informację dotyczącą wieczoru, którego odbył się występ. Z perspektywy czasu wszystko to traci jednak na znaczeniu, podobnie, jak dokładne ustalenie dnia, w którym doszło do zagłady dinozaurów. Pozostaje muzyka i na niej należy się skupić.
„Live At The Rainbow Theatre 1977” to prawdziwa gratka dla fanów zespołu, coś jak landrynka wyjęta zza oparcia kanapy dwa tygodnie po tym, gdy puste opakowanie wylądowało w koszu na śmieci. Najwięcej tu chyba punka. Motoryczny „Modern Love” pokazuje, że John Foxx miał niewiele mniej charyzmy od Johny’ego Rottena, ustępując mu wyłącznie agresją, ale przyznajmy szczerze, że z wokalistą Sex Pistols w tej konkurencji mało kto ustałby w ringu w pierwszej rundzie. Równie mocno wypada rytmiczny „Wide Boys” ze świetnym, skandowanym, refrenem i riffem, którego nie powstydziłby się Marc Bolan. W „I Won’t Play Your Game”, głównie za sprawą tradycyjnie brzmiących klawiszy i zapętlonej partii gitarowej, mamy do czynienia z hard rockiem połowy lat 70. „T.V. Orphans” to już niemal postpunkowe granie z charakterystyczną dla gatunku przestrzenią. W końcówce „I Came Back Here To Meet You” można się doszukać echa rocka progresywnego, nieco na siłę, bo całość jest za krótka i zbyt szybka. Nie mniej zaskakujący jest „The Wild, The Beautiful & The Damned”. Billy Currie za sprawą wiolonczeli wprowadza tu element folku. Występ, przyjmując, że nie mamy do czynienia jedynie z jego fragmentem, kończy „Dangerous Mind”, który z oddali można odczytać jako zapowiedź stylistycznej zmiany rozpoczętej na albumie „Systems of Romance”, ostatecznie dokonanej już z udziałem Midge Ure’a.
Koncert z Rainbow Theatre jest wartościowy także z tego powodu, że kilku z utworów na nim wykonanych nie znajdziemy na debiutanckiej płycie zespołu. Chodzi o „I Came Back Here To Meet You”, „Modern Love”, „T.V. Orphans” i „I Won’t Play Your Game”, z czego dwa ostatnie dotąd nigdy nie ujrzały światła dziennego w żadnej postaci.
Gdy dowiedziałem się, że zespół planuje wydanie „Live At The Rainbow Theatre 1977” byłem święcie przekonany, że będzie to jeden z tych historycznych materiałów, do którego sięgnę tylko raz, z czystej ciekawości i poczucia narzuconego sobie obowiązku. Życie jednak pokazało, jak bardzo się myliłem. Ultravox! na żywo sprzed ponad czterdziestu lat to bezkompromisowość i energia, rock w 99 % stężeniu. Uwielbiam takie niespodzianki.